„Tak – tak, nie – nie Mt 5, 37″ a Ty Katoliku dla aborcji musisz być na NIE!

2„Tak – tak, nie – nie Mt 5, 37″ a Ty Katoliku dla aborcji musisz być na NIE!

A więc zaczynamy!

Serdecznie witam Uczestników mediów społecznościowych RŚK.

Sprawa, od której chciałbym zacząć, to sprawa niezwykle ważna, a systemowo w dzisiejszej rzeczywistości pod pozorem zakłamanej tolerancji, modernizmu,
czy nowoczesności, relatywizowana, rozmywana i zakłamywana.

A sprawa dotyczy czynu określanego jako „aborcja”.

Zacznijmy od definicji działania określanego słowem aborcja.

Definicji poszukałem w Wikipedii, nota bene, nie z tego powodu, że źródło jest dla mnie szczególnym wyznacznikiem,
a z tego, że niewątpliwie takim może być dla przeciwników tezy, którą zamierzam w ramach tego felietonu postawić.

A więc, aborcja

– „(łac. abortus lub abortio[1] „poronienie, wywołanie poronienia”),  to zamierzone zakończenie ciąży w wyniku interwencji zewnętrznej,
np. działań lekarskich, w j. łacińskim abortus provocatus. Przeważnie w efekcie dochodzi do śmierci zarodka lub płodu ludzkiego (łac. nasciturus).”

Kolejnym krokiem poznawczym, wydaje się, że dobrze byłoby sięgną do fundamentów Prawa Bożego i Prawa ludzkiego.

I tak, w zakresie Prawa Bożego dla Katolika

jednoznacznie te kwestie rozstrzyga V Przykazanie Boże, które brzmi „NIE ZABIJAJ”.

Na marginesie, dosłowne tłumaczenie V Przykazania Bożego z języka hebrajskiego, w którym były napisane w oryginale Boże Przykazania na tablicach kamiennych przekazanych Mojżeszowi przez Boga – brzmi „Nie morduj”.

Różnica ta jest niezwykle ważna i będzie stanowiła zapewne przedmiot analizy w jednym z kolejnych felietonów z cyklu a jej zasygnalizowanie jest istotne
z punktu widzenia ewentualnych adwersarzy, którzy chcieliby owe brzmienie wykorzystać przeciw wnioskom, które pojawią się na końcu tego felietonu.

W zakresie prawa ludzkiego,

w naszym przypadku prawa polskiego (bo takie w Polsce chyba jeszcze chyba obowiązuje), kwestie te reguluje Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej.

Konkretnie Jej Rozdział II – „Wolności, prawa i obowiązki człowieka i obywatela”, art. 30, który brzmi „Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych.”
oraz art. 38, który brzmi „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”.

 Jak widać, zarówno Prawo Boże – V Przykazanie (jako zakaz określonego zachowania),

jak i prawo ludzkie – Konstytucja (jako prawo ochrony), chroni życie Człowieka.

 

W czym jest więc problem?

Co wywołuje tyle dyskusji w sytuacji wydawałoby się tak oczywistej prawnie a dotyczącej tematu obrony życia Dzieci nienarodzonych?

Postaram się udowodnić, że tym czymś jest pycha.

Z punktu widzenia wiary katolickiej, pycha jest jednym z grzechów głównych, której genezy można się doszukiwać w Księdze Rodzaju, gdzie szatan pod pozorem bycia jak Bóg (nie wchodząc w szczegóły), skusił pierwszych Rodziców do spożycia owocu poznania dobra i zła.

szatan rzekł „Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło”.

Cała ta narracja była jednym kłamstwem, na bazie której szatan sprowadził na ludzkość nieszczęście, z którym para się do dziś.

Jeszcze wcześniej, pycha zgubiła samego szatana, który został strącony do piekła za pychę, chęci dorównania Bogu – bycia jak Bóg, który w swej pysze  mówił  „…….Wstąpię na szczyty obłoków, podobny będę do Najwyższego”.

 

Chęć bycia jak Bóg, Pan życia i śmierci.   

I właśnie ta pycha prahistoryczna, historyczna, teraźniejsza i przyszła, zawsze będzie dożyła do poczucia bycia ważniejszym od drugiego Człowieka.

Ekstremalnie to chęć dorównania Bogu i decydowaniu o życiu i śmierci drugiego Człowieka.

I tu, zaczynamy zbliżać się do setna dyskusji, „Cóż takiego wywołuje tyle dyskusji w temacie obrony życia Dzieci nienarodzonych?”

Podobnie jak w przywołanym wyżej opisie z Księgi Rodzaju, tak i dziś pojawiają się „ziemscy mędrcy kusiciel” i ich zwolennicy (skuszeni), którzy chcą być jak Bóg – Pan życia i śmierci, decydować o życiu lub śmierci drugiego Człowieka.

Żeby się móc odnaleźć w tej roli, podejmują kłamliwy dyskurs od kiedy jest Człowiek, kwestionując początek Jego istnienia od aktu powołania do życia.

Głoszą teorie, że Człowiek nie jest Człowiekiem od początku powołania Go do życia, tylko później.

Jedni trochę później, inni więcej niż trochę później a jeszcze inni jeszcze bardziej później.

Proszę zwrócić uwagę, że wbrew pozorom to jest obszar gdzie mogą zaatakować, który można próbować poddać próbie dyskursu, relatywizacji, rozmycia, itd.

Choć są już „mędrcy ziemscy” dalej idący, którzy kontestują prawo do życia Człowieka nawet po urodzeniu, wkraczając w działanie określane eutanazją – ale to nie na ten felieton.

Próba relatywizacji czynu określanego jako „aborcja” dotyczy tego, czy Istnienie, które chce się pozbawić życia jest Człowiekiem?

Publikacje naukowe, wskazują, że okres przed urodzeniem Człowieka, jest okresem rozwojowym Człowieka w stadium prenatalnym, i od samego poczęcia mamy
do czynienia z Człowiekiem, podobnie jak po Jego urodzeniu.

A więc, przywołanym „mędrcom ziemskim – bycia jak Bóg” mającym aspiracje decydowania, czy Człowiek jest Człowiekiem czy nie, pozostaje wyłącznie teza ideologiczna a nie faktograficzna i empiryczna.

Na taką okoliczność trzeba jeszcze znaleźć zwolenników takiej tezy, z którymi w dzisiejszym czasie konsumpcjonizmu życiowego nie ma większego problemu.

Zawłaszczanie sobie prawa do określenia – czy Człowiekiem jest Człowiekiem czy nie, jest cechą charakteryzującą ideologie i to bardzo złe i niebezpieczne ideologie.

Bo co, jak taka ideologia w którymś momencie uzna, że Człowiek (już urodzony), który nie jest właściwie ukształtowany ideologicznie nie jest Człowiekiem a tylko zlepkiem komórek, które źle myślą?

Czy jest jakaś różnica w kwestionowaniu życia przed urodzeniem i po urodzeniem, żeby nie można ideologicznie uznać, ze Człowiek nie jest Człowiekiem.

W historii mieliśmy już do czynienia z ideologiami, które lansowały teorie „nadludzi” i „podludzi” i zawsze kończyły się bardzo tragicznie.

Analizowana sprawa ma jeszcze jeden wątek, a mianowicie „sztandar fałszywego dobra owych mędrców ziemskich”.

W przypadku aborcji hipokryzją fałszywego dobra jest „dbanie o wolność i samostanowienie Kobiety w ciąży”, nawet za cenę życia drugiego Człowieka – poczętego Dziecka.

I uprzedzając ewentualny atak „mędrców ziemskich spod sztandaru fałszywego dobra” w zakresie ratowania życia drugiego Człowieka za wszelką cenę, czyli za cenę życia czy zdrowia Matki poczętego Dziecka, Prawo Boże, nauka Kościoła Katolickiego oraz prawo ludzkie w swej treści rozstrzyga.

Jeśli istnieje sytuacja zagrażająca Twojemu życiu (w tym również Matki Człowieka poczętego) masz prawo do obrony koniecznej, w tym również pozbawienie życia innej Osoby – w tym przypadku życia Dziecka poczętego. (I tego kazusu dotyczy m.in. ów niuans tłumaczenia V Przykazania Bożego – „Nie zabijaj” i „Nie morduj”).

 

Reasumując, „mędrcy ziemscy” (kusiciele) chcąc „być jak Bóg”, podobnie jak ich zwolennicy (kuszeni) w swej pysze kłamstwo przykrywają kłamstwem.

Teza z punktu naukowego (faktograficznego i empirycznego), że życie Człowieka nie rozpoczyna się od momentu poczęcia jest kłamstwem.

Teza, że aborcja bez obrony koniecznej zdrowia i życia kobiety jest prawem „decydowania o własnym losie i ciele” jest kłamstwem, ponieważ powoduje morderstwo drugiego Człowieka.

Logika faktograficzna i empiryczna doprowadza do przerażającej tezy, że aborcja bez obrony koniecznej zdrowia i życia Matki dziecka jest morderstwem.

A więc, Katolik, który w sposób pośrednim lub bezpośrednim jest zwolennikiem aborcji (bez obrony koniecznej zdrowia i życia Matki dziecka) opowiada się za procederem, który de facto jest morderstwem.

Przeciwstawia się więc V Przykazaniu Bożemu, co więcej jeśli logika nie zawodzi, to Obywatel Polak, który w sposób pośredni lub bezpośredni popełnia aborcję (bez obrony koniecznej zdrowia i życia Matki dziecka) łamie Konstytucje a więc jest przestępcą.

 

Suplement

I prawdą jest, że można też bardzo długo dyskutować, wsłuchiwać się w argumentacje medyczne, społeczne, co więcej trafić na bardzo elokwentnych  profesjonalnych kontr-rozmówców, którzy będą przytaczać jak to szczęśliwi są rodzice, którzy swoją bezpłodność rozwiązali korzystając z metody in-vitro albo jak nieszczęśliwi są ci, którzy w imię przekonań religijnych z niej nie skorzystali, albo jak średniowiecznym, staromodnym, nietolerancyjnym, wręcz „niemiłosiernym” ze strony Kościoła Katolickiego jest jednoznaczne negowanie metody, która daje możliwość realizacji macierzyństwa.

I prawdą jest, że bardzo poważną tragedią jest nie móc w sposób naturalny – fizjologiczny począć potomstwa.

Prawdą też jest, logicznie udowodniona teza, że Człowiek istnieje i żyje od momentu poczęcia. Od poczęcia jest się istotą ludzką – indywidualnością, której prawa do życia nie można zakwestionować.

Prawdą też jest, że 95% zarodków ludzkich ( a więc Ludzi) poczętych metodą in-vitro – ginie.

Ale nawet gdyby miało to dotyczyć choćby tylko 1% lub tylko jednego Człowieka w fazie rozwoju zarodkowego, czy możliwym jest do zaakceptowania pozbawienia Go życia? .

Paradoksem – hipokryzją metody in-vitro, jest z jednej strony stwarzanie możliwości bycia mamą  i tatą a więc uszczęśliwianie, a z drugiej w zaciszu laboratoriów pozbawianie życia wielu istnień ludzkich. I tu znów pojawia się „ziemscy mędrcy ze swym fałszywym sztandarem dobra”, którzy jak Bóg chcą decydować o życiu
i śmierci drugiego Człowieka.

Wiele lat temu z inicjatywy katolickich redakcji między innymi Przewodnika Katolickiego powstało kilkustronicowe opracowanie zatytułowane „Bioetyka  Katolicka”. Treść tej publikacji zawiera kwintesencję stanowiska Kościoła Katolickiego w sprawie in-vitro, która może się nam – katolikom – przydać w własnym utwierdzeniu się w sprawie, jak i w dyskusjach przysporzy argumentów dlaczego NIE bo nie, tylko NIE ponieważ ……… .

 

Z życzeniami trafnych i jednoznacznych przemyśleń

                                                                           Nobrac

Udostępnij

Zobacz także

Święta i pierworodną zmazą niedotkniona

Wypominki, czyli… właściwie co?

Czym były i są odpusty w Kościele?